BY
PL
EN

Białoruskie Radio Racyja. 98,1 FM – Białystok, Grodno. 99,2 FM – Brześć

Radio online

„Chciałam pokazać, ilu ludzi Białostocczyzny tworzyło białoruską historię i kulturę”

Gościem Racji jest Anna Kondraciuk-Świerubska, reporterka, dziennikarka Tygodnika Białorusinów w Polsce „Niva”, pisarka, laureatka białoruskiej nagrody literackiej im. Jerzego Giedroycia.

Okazją do spotkania była nowa książka pisarki „Prosta z liubovi. Reparciorskija partrety pamiaci ”, wydanej przez Centrum Kultury Białoruskiej w Białymstoku. Książka zostanie zaprezentowana podczas Targów Książki w Białymstoku, 26 kwietnia.

RR: Walentyna Aksak nazwała tę książkę „Wielką książką podróżniczą Anny Kondraciuk”. Czy zgadzasz się z tym? Długo pracowałaś nad książką i naprawdę dużo podróżowałaś, zarówno w świecie rzeczywistym, jak i wirtualnym.

Anna Kondraciuk-Świerubska:
Podoba mi się to podsumowanie – Książka podróżnicza, ponieważ od razu wywołuje skojarzenia z epoką renesansu i ta perspektywa dzięki temu się poszerza. Można powiedzieć, że pisałam tę książkę od początku mojej twórczej podróży. Ciekawe jest to, że kiedy porównywałam pewne notatki z przeszłości ze współczesnym światem, to okazało się, że istnieje tam jedna energia i wszystko w jakiś sposób do siebie pasuje.

RR: Nie jesteś typem reportera, którego celem jest odkrywanie suchych faktów, czy prawdy: Co? Gdzie? Kiedy? W Twoich książkach zawsze jest mnóstwo emocji i uczuć.

Anna Kondraciuk-Świerubska:
Dokładnie. Jest to celowe, ponieważ wszyscy utożsamiają relacjonowanie z ustalaniem faktów. A jeśli ktoś przyjmie tę formę reportażu, to w zasadzie jedna osoba kopiuje drugą. Dla mnie reportaż to faktografia plus atmosfera, życie i nowoczesność,a przede wszystkim refleksja. Emocje są melodią tekstu, ponieważ tekst musi grać, musi oddziaływać na czytelnika. Reportaż literacki daje duże pole do popisu autorowi, bo ten, może przedstawić swój punkt widzenia. Myślę, że na przestrzeni lat wypracowałam sobie własną wizję reportażu.

RR: W swoich poprzednich książkach, szczególnie w “Pryscienku staroha liesu”, słuchasz zwykłego człowieka, który żyje obok nas, haruje, cieszy się, i o którym prawdopodobnie nikt inny oprócz ciebie by nie wspomniał. Ta książka ma inny klucz, bo piszesz o ważnych osobach dla Białorusi, Podlasia, Polski. Dlaczego akurat ci bohaterowie?

To giganci ducha i ludzie pochodzący głównie z Podlasia. Z wyjątkiem Alesia Puszkina i Jurki Gila. Chciałam pokazać, że Białostocczyzna była domem ludzi, którzy tworzyli białoruską kulturę, białoruską historię, białoruską ideę. To wszystko jest bardzo blisko nas. Pojechałam do Mostowlan, kiedy przeczytałam policyjne notatki na temat Powstania Styczniowego, i właśnie wtedy uświadomiłam sobie, że praktycznie nie wiem niczego o Konstantym Kalinowskim. Myślę, że my, tutaj na Białostocczyźnie, mimo wszystko trwamy, bo kiedy odkrywasz te biografie, to czasami przychodzi czarna rozpacz, koszmar. Oni z tego wyszli, a po śmierci są ciągle wspominani, niektórzy kanonizowani.

RR: Mówisz tu o Marii Pietruczuk ze Szpaków i innych ofiarach krwawego nalotu „Burego”, które zostały kanonizowane przez Kościół Prawosławny w Polsce. A pamięć o tym dopiero niedawno zaczęła być stopniowo przywracana.

Anna Kondraciuk-Świerubska: Tak, byłam od początku tej tragedii. Pamiętam tę samotność, ten brak zrozumienia, nikt się tym nie interesował, oprócz białoruskich mediów. Myślę, że po prostu patrzyli na nas jak na szaleńców. Wszystko to jednak pokazuje, że te kroki, na co dzień być może niezauważalne, przyniosły owoce. A dziś jesteśmy w punkcie, w którym za nami jest już połowa Polski. Historia upamiętnienia rozgrywa się na naszych oczach, za naszego życia. I uważałam, że to ważny temat, może jeden z najważniejszych, który ukształtował nasze poczucie odrębności, ale też temat, który obroni się sam, ponieważ pewne rzeczy stały się faktografią.

Cała rozmowa dostępna tu: racyja.com/by

Z Hanną Kondraciuk-Świerubską rozmawiał Mikołaj Wawrzeniuk

Białoruskie Radio Racyja