Folklor każdego regionu w przeciągu dekad trochę się zmienia, rozwija, ale często również zanika. Jauhien Barysznikau nie tylko gra na instrumentach dawnych, ale również zajmuje się badaniem białoruskiej muzyki tradycyjnej. Razem z żona Wolhą przypominają najbardziej archaiczne melodie i pieśni. Duet niedawno wystąpił w Wilnie podczas „Nocy muzeów”, a niedługo zawita także na Podlasie.

Dzisiejszy Gość Racji, Wolha Barysznikawa, opowiedziała o dawnych instrumentach muzycznych, a także bezcennych archiwach białoruskiego folkloru.

RR: Wiem, że pochodzisz z Hermanowicz, szarkowskiego regionu, ja sama jestem z Głębokiego. Kiedyś w Głębokim odbywał się festiwal dudziarzy i Pani mąż również brał w nim udział. Na Głęboczyźnie dudy cieszyły się popularnością za sprawą teatru Bujnickiego. Jak popularna była wówczas gra na dudach w Twoim regionie i w okolicy, w której urodził się Twój mąż?
Wolha Barysznikawa: To dość szerokie pytanie, ale mówiąc krótko, wydaje mi się, że kiedy badamy i mówimy o zjawisku, które istniało, na przykład, w XIX i na początku XX wieku, musimy coś wiedzieć o tym okresie historycznym, brać pod uwagę kategorie i kryteria, które obowiązywały w tamtym czasie. A właśnie w tym czasie taki region, jak Głęboczyzna nie istniał, dlatego nie można powiedzieć, że Głębokie jest ośrodkiem dudziarzy. Rejon Dziśneński, a szerzej mówiąc, także Wileńszczyzna, to był bez wątpienia kraina dudziarzy. Dziśnieński region słynie z gry na dudach, ale nie tylko. W zasadzie można mówić o terytorium Białoruskiego Podźwinnia. Posiadamy także informacje o dudziarzach z regionów połockiego, grododzkiego i borysowskiego.
Jednak pytana dotyczące dud powinny być kierowanedo mojego męża, Jauhiena Barysznikawa, bo jest badaczem białoruskich dudziarstwa.
RR: Porozmawiajmy o śpiewie, utwory, które wykonujecie, były charakterystyczne dla waszego regionu?
Wolha Barysznikawa: Przede wszystkim interesuje mnie popularyzacja pieśni z mojej ojczyzny, ponieważ jest to potrzebne i ważne dla mnie samej. Oczywiście, staram się promować kulturę tradycyjną, zwłaszcza tę pochodzącą z Podźwinnia Zachodniego, skąd pochodzę i, oczywiście, zawsze śpiewam to, co sama wcześniej nagrałam w terenie, a także korzystam ze zbiorów ludzi, którzy byli tam przede mną. Nie jest tajemnicą, że nagrania z 2010 r., w porównaniu z tymi, które robiono w latach 80. to często bardzo różny materiał. Pod koniec XX wieku na wsiach było znacznie więcej ludzi, którzy żyli i śpiewali. Na przykład w latach 80. XX wieku można było jeszcze zapisać osoby z lat 20. XX wieku, które miały zaledwie 60 lat. Jak wynika z obserwacji białoruskiej etnomuzykolog Zinaidy Mażejki, to właśnie w tym wieku człowiek staje się tak dobrym śpiewakiem, bo w końcu rozkwita.
Jednym z problemów był brak dobrego sprzętu do nagrywania i brak możliwości nagrania całości pieśni, bo trzeba było oszczędzać na taśmach. Dzisiaj mamy szerokie możliwości, bo każdy ma dyktafon, ale prawie nie ma ludzi, których można zapisać. Dlatego też korzystam oczywiście nie tylko z własnych nagrań, ale także z nagrań archiwalnych moich poprzedników. Dla mnie bardzo ważne jest, aby zawsze podawać, kto nagrał tę piosenkę, oraz to, kto wykonał dany utwór.



Posłuchaj całej rozmowy w załączonym pliku: racyja.com/by
Białoruskie Radio Racyja