Niedawno profesor, wybitny architekt i specjalista w dziedzinie ochrony zabytków Jerzy Uścinowicz został odznaczony Srebrnym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis” za wybitne osiągnięcia w dziedzinie twórczości artystycznej i ochrony dziedzictwa narodowego. Profesor odebrał nagrodę z rąk Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Anny Wróblewskiej.

Z profesorem Jerzym Uścinowiczem rozmawiamy o jego wieloletniej pracy w dziedzinie architektury, wkładzie w tworzenie miejsc pamięci, o takich projektach, jak: pomnik „Ofiarom Uchodźców i Obrońców Prawosławia na Podlasiu” oraz pomnik św. Marii Pietruczuk.
RR: Gratuluję medalu „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”. Co dla Pana oznacza to odznaczenie?
Jerzy Uścinowicz: Medal Gloria Artis przyznawany jest za działalność twórczą i naukową w dziedzinie kultury narodowej i za twórczość artystyczną. To dla mnie ważna nagroda. Jest potwierdzeniem spełnienia i twórczego, i naukowego, i praktycznego, i badawczego. Jest to dla mnie wielki honor i zaszczyt.
RR: Proszę opowiedzieć nam trochę o sobie. Jak zaczęła się Pana przygoda z architekturą?
Jerzy Uścinowicz: Swoje życie pokierowałem w kierunkach artystycznych. Moja edukacja podstawowa, ogólnokształcąca była częściowo również związana z kształceniem artystycznym w muzyce. Ukończyłem szkołę muzyczną pierwszego stopnia i rozpoczął naukę drugiego stopnia. W połowie szkoły muzycznej przyszedł czas na pewne dojrzałe decyzje. Tą decyzją była jednak architektura. Swoją wrażliwość ukształtowałem w muzyce i bardzo łatwo było mi przejść do architektury, gdyż jest to bardzo pokrewne pole działań twórczych. Kiedy zaobserwowałem, że architektura i sztuka mnie bardziej pociągają i będę mógł się bardziej spełnić w tej dziedzinie, stąd wybór był naturalny. Dostrzegłem w sobie zdolność abstrakcyjnego myślenia. Jest to dosyć istotne w tworzeniu architektury. Los tak mnie pokierował, że pierwsze zlecenia, a może potrzeby środowiska, skłaniały mnie do zajęcia się architekturą sakralną, architekturą duchową. Jest to szerokie pojęcie tej sfery twórczości. Stąd swoje losy z tym związałem. Choć jest to trudna dziedzina, wymagająca mnóstwa wyrzeczeń, ale jest też bardzo pociągająca i dająca satysfakcję.

RR: Cytując Goethego, który nawiązuje do starożytnej greckiej myśli, że architektura jest muzyką zaklętą w kamieniu. Jak Pan to ocenia? Czy szuka Pan muzyki w kamieniu czy drewnie? Czy może poszukuje Pan własnego podlaskiego stylu?
Jerzy Uścinowicz: Ma Pani rację, bo muzyka i architektura to dziedziny pokrewne. One operują tymi samymi porządkami, dążą do harmonii. Starają się stosować te same archetypowe porządki, jak chociażby rytm, synteza i symetria. To są porządki, które rządzą tymi sferami. I myślę, że nawet trudno oddzielić dzisiaj architekturę od muzyki, chociażby w świątyni. Trudno sobie wyobrazić tę syntezę sztuk, która się dokonuje zawsze, zwłaszcza w jej ukoronowaniu – w liturgii – bez muzyki, bez ikony, bez żywego śpiewu chóralnego. One działają wspólnie. W moim życiu tak jest, że łatwo mi jest przechodzić z architektury do muzyki, do sztuk pokrewnych, przedstawieniowych, do rzeźby. Można powiedzieć, że jest to jedna sfera działalności w sztuce, która ma swoją rangę w życiu człowieka.
Jestem też człowiekiem pogranicza, pogranicza kulturowego, pogranicza narodów i religii. Tu się urodziłem. Jestem tutejszy. Staram się, będąc zakorzeniony w tym środowisku, działać również kultywując te wartości, które na pograniczu powstawały, powstają i będą powstawać. To jest wspólnotowe środowisko życia ludzi. Aby być autentycznym, staram się tę sferę dalej kultywować w tej swojej działalności, ale również w działalności edukacyjnej, naukowej, badawczej. To jest dla mnie bardzo naturalne.
Całą rozmowę można wysłuchać na stronie: racyja.com/by





Foto: bialystok.wyborcza, radio.bialystok і przegladprawoslawny
Wolha Siamaszka/ Białoruskie Radio Racyja