Gościem Racji jest Paweł Łatuszka, zastępca szefa Zjednoczonego Gabinetu Przejściowego i szef Narodowego Zarządu Antykryzysowego.
RR: Na Białorusi rozpoczęły się rozmowy na temat wyborów prezydenckich, o możliwych terminach informował sam Aleksander Łukaszenko. Powiedział też, że wybory na Białorusi powinny odbyć się nie później niż 20 lipca. Wszystko wskazuje na to, że Aleksander Łukaszenko będzie jednym z kandydatów, choć wcześniej pojawiały się pewne spekulacje.
Paweł Łatuszka: Myślę, że tak się stanie, bo nie sposób sobie wyobrazić wyborów bez jego udziału. Łukaszenka to osoba, która w swoim życiu kocha tylko jedną rzecz – władzę. Będzie trzymał tę władzę aż do ostatniego dnia. Kocha władzę bardziej niż swojego najmłodszego syna. Rozumie, że jego osobiste bezpieczeństwo istnieje tak długo, jak długo jest u władzy i sprawia mu to przyjemność. To jest człowiek chory na władzę. Myślę, że wiedzą o tym wszyscy Białorusini, a z pewnością większość z nich.
Wspominają o czterech datach. Spekulują, być może debatują, Łukaszenka może chcieć usłyszeć opinie pseudoposłów, ale z pewnością decyzję podjął sam. Być może wybory odbędą się 23 lutego, bo jeśli zobaczymy, że debata w jego parlamencie odbędzie się po 17 września, to gdzieś za pięć miesięcy powinny zostać ogłoszone wybory. W przybliżeniu decyzja ta może zostać podjęta do 22 września. Czas pokaże. Jeśli się nie odbędzie, to wybory 23 lutego prawdopodobnie się nie odbędą. Powinny zostać ogłoszone w ciągu pięciu miesięcy.
RR: Która data byłaby najlepsza dla Aleksandra Łukaszenki?
Paweł Łatuszka: Myślę, że chce on, aby wybory odbyły się w sposób możliwie pozbawiony ryzyka, ponieważ widział, co wydarzyło się w 2020 roku. Białorusini nie zmienili swojego punktu widzenia, czego dowodzą wszystkie sondaże. Wszystkich, którzy mnie słuchają, proszę o przekazywanie tej informacji: Łukaszenka nie ma oparcia w białoruskim społeczeństwie. Możemy tu mówić poparciu na poziomie 20-25%, ale zdecydowana większość Białorusinów opowiada się za demokratyczną formą rządów. 65% Białorusinów jest za zmianami i nie chce widzieć Łukaszenki. Dzisiaj każdy, kto wystawi swoją kandydaturę przeciwko Łukaszence, gdyby zostały spełnione warunki przeprowadzenia wyborów, gdyby były demokratyczne i wolne, może go zastąpić. Łukaszenka przegrałby z hukiem i, jestem przekonany, nie dostałby tych 20%.
RR: Ale Łukaszenka zaprosił dziś przedstawicieli opozycji do przyłączenia się do tych wyborów, powiedział: przyjedźcie i zwyciężajcie.
Paweł Łatuszka: Tak, w dzisiejszym monologu wspomniał o opozycji i powiedział: proszę wziąć udział w wyborach, walczyć. Nie wspomniał mojego nazwiska, ale w tej kwestii chciałbym mu odpowiedzieć bardzo precyzyjnie i bezpośrednio ‒ jestem gotowy wziąć udział w wyborach na prezydenta Białorusi w 2025 roku. Jestem gotowy wziąć w tym udział i powiedzieć Białorusinom, kim on jest i co sobą przedstawia. Mam jednak warunki, które musi spełnić, są to: zaprzestanie represji w kraju i uwolnienie wszystkich byłych kandydatów na prezydenta Białorusi, którzy zostali zatrzymani i przebywają w więzieniu od 2020 roku; a także wszystkich więźniów politycznych, których torturuje w więzieniach. Jestem gotowy wziąć udział w wyborach, jeśli zaprzestanie spraw karnych przeciwko Białorusinom, którzy od czterech lat walczą o demokrację; jeśli unieważni wszystkie politycznie motywowane wyroki wydane przeciwko Białorusinom. Sankcje zostaną zniesione, jeśli wspomni o mnie w kontekście ich kontekście. Jestem gotowy wziąć udział w wyborach prezydenckich w 2025 r., jeśli zapewni obserwację międzynarodową, jeśli w każdym lokalu wyborczym znajdą się niezależni obserwatorzy krajowi i obserwatorzy międzynarodowi. Ale on jest tchórzem, nie zrobi tego. Z moich obserwacji wynika, że on tego nie zrobi, bo bardzo jasno daje do zrozumienia, że nie ma wsparcia w białoruskim społeczeństwie. W przeciwnym razie te represje nie miałyby miejsca.
Posłuchaj całej rozmowy na stronie: racyja.com/by
Z Pawłem Łatuszką rozmawiał Wład Gryniewski, Białoruskie Radio Racyja