Premiera filmu dokumentalnego i premiera słuchowiska, wydanie nowej książki w języku rosyjskim i angielskim. Takie są twórcze sukcesy dramatopisarza, reżysera, nauczyciela białoruskiej sztuki protestu, badacza naukowego Uniwersytetu Yale Andreja Kurejczyka, przebywającego obecnie na emigracji w USA.

RR: Jakimi sukcesami twórczymi chciałby się Pan z nami podzielić?
Andrej Kurejczyk: Po pierwsze, organizuję wydarzenia na amerykańskich uniwersytetach, aby temat więźniów politycznych nie zniknął. Tutaj, na Uniwersytecie Yale, w styczniu odbędzie się duża prezentacja filmu dokumentalnego opartego na mojej sztuce „Głosy Nowej Białorusi”. Film, w którym głos zabrał słynny profesor Timothy Snyder i inni profesorowie Yale, opowiada o naszych więźniach politycznych: o Alesiu Bialackim, Maryi Kaleśnikawej, Mikałaju Statkiewiczu i tych, może dla niektórych mniej znanych, ale bardzo ważnych, takich jak na przykład Maryna Zołatawa i inni. To pierwsze tego typu wydarzenie, które organizujemy w Yale, będzie połączone z dyskusją na temat tego, jak społeczność akademicka może wpłynąć na uwolnienie więźniów politycznych w Białorusi i nie zapominać o nich.
Ukazują się także dwie moje książki, jedna po angielsku i jedna po rosyjsku. Niestety, nie wszystkie moje sztuki zostały przetłumaczone na język białoruski. Ale tak się złożyło, że zostały opublikowane w języku rosyjskim, w którym zostały napisane. To są sztuki, które są obecnie zakazane w Białorusi. Mam za sobą bardzo udaną karierę teatralną, moje sztuki wystawiano we wszystkich narodowych teatrach białoruskich, m.in. w teatrach im. Janki Kupały, im. Jakuba Kołasa, im. Maksyma Gorkiego, ale także w teatrach regionalnych, w Grodnie i w Mohylewie. Ale niestety wszystkie przedstawienia zostały zakazane, ponieważ zostałem członkiem Rady Koordynacyjnej i wspierałem Białorusinów w 2020 roku. Aby jednak te sztuki nie zniknęły, wydawnictwo „Drukarski Dwór” gromadzi w Kijowie dużą kolekcję, która będzie rozpowszechniana za granicą. I Białorusini też będą mogli czytać je, a teatry również je wystawiać.
Mam również zbiór moich sztuk politycznych, taki rodzaj dramatu obywatelskiego, który zostanie opublikowany w języku angielskim w Karolinie Północnej. Są to przedstawienia o naszej białoruskiej rewolucji. Będzie tam również sztuka, która znalazła się w dokumencie, który pokażemy w Yale. Takie są plany na teraz.
RR: Wróćmy do premiery Pana filmu dokumentalnego. Jak taka forma może wpłynąć na postrzeganie współczesnej Białorusi i obecności w niej więźniów politycznych?
Andrej Kurejczyk: Czy wie Pani, co robi Łukaszenka? Stosuje taki tryb incommunicado, że nie ma podawanej żadnej informacji. Nie przedostaje się ona ani do prasy, ani do społeczeństwa obywatelskiego, aby ludzie przestali pamiętać, aby tylko przestali mówić o więźniach politycznych. Uważam, że to sztuka, a ja prowadzę w Yale kurs białoruskiej sztuki protestu, która ma taką siłę, że ludzie odczuwają ból z powodu tych, którzy obecnie przebywają w więzieniu. A o protestach jeszcze raz przypomnimy. W filmie jest mnóstwo rzeczy z 2020 roku. I oczywiście jest on po angielsku i jest przeznaczony dla Amerykanów. Przede wszystkim będzie to amerykańska publiczność – profesorowie, studenci, doktoranci. Wydaje mi się, że mają oni obecnie duży wpływ w USA. Myślę, że to będzie taki impuls, żeby więcej osób zaczęło mówić o naszych więźniach politycznych.
Posłuchaj całej rozmowy na stronie: racyja.com/by
Alisa Pol / Białoruskie Radio Racyja