1 października obchodzono Dzień Obrońców Ukrainy. W jej obronie stanęli również białoruscy ochotnicy. Nie wszyscy jednak Białorusini, którzy wrócili z wojny, odnaleźli się w pokojowym świecie. Na terytorium Litwy z różnych przyczyn zginęły 4 osoby, a niedawno w Gdańsku mężczyzna popełnił samobójstwo.
Wszystkimi tymi problemami, w tym pomocą byłym ochotnikom i ich rodzinom, zajmuje się Aleksander Kłaczko – były ochotnik, szef Komisji Bezpieczeństwa Narodowego Rady Koordynacyjnej i założyciele organizacji charytatywnej „Kuś” w Wilnie. W ramach organizacji działa inicjatywa „Rozkwit”, która zajmuje się wsparciem weteranów i ich rodzin w Litwie.

Aleksander Kłaczko
RR: Stworzył Pan nową organizację. Ale są już takie, które pomagają, na przykład BYSOL. Dzięki niej można organizować zbiórki indywidualne. Po co powstała wasza organizacja?
Aleksander Kłaczko: BYSOL to prawdopodobnie jedyna organizacja, która pomagała ochotnikom przez cały okres wojny. Ale chodzi tu bardziej o zbiórki indywidualne, a nie wszyscy ochotnicy są na to gotowi. Organizacja powstała, aby w sposób zorganizowany zająć się wspieraniem ochotników i ich rodziny.
Czym zajmuje się BYSOL? Zbiera pieniądze i przekazuje je osobom, które o to prosiły. My robimy o wiele więcej. Naszym zadaniem jest informowanie opinii publicznej o tym, kim są ochotnicy. To będą spotkania, wieczory pamięci oraz wydarzenia kulturalne i sportowe, które planujemy organizować. Zapewniamy wsparcie psychologiczne, czyli szukamy psychologa, rozmawiamy się z dziewczynami ochotników, z weteranami, aby zrozumieć, kto ma jakie potrzeby. Kontaktujemy ich z naszym psychologiem albo mówimy, że mają możliwość wsparcia, jeśli nie mają na to pieniędzy. Możemy im zapłacić z naszych opłat na wsparcie Białorusinów. I wtedy ludzie poczują tę pomoc i solidarność.
Wiele kwestii, które stawiam przed tą organizacją, ma charakter bytowy, jak i strategiczny. Oczywiście, pomożemy rozwiązać problemy bytowe, ale dla mnie ważniejsze są kwestie strategiczne. To przede wszystkim przyczyni się do tego, problemy białoruskich weteranów i ich rodzin będą zrozumiałe dla większości społeczeństwa białoruskiego i europejskiego, ponieważ jest z tym duży problem.
Kiedy ludzie zrozumieją problemy weteranów i ich rodzin, nie będą wyrzutkami na terenie Europy i Ukrainy, to zostanie im zapewnione wsparcie, pomoc, rehabilitacja, powrót do spokojnego życia i komunikacja ze światem zewnętrznym. A oni będą mogli powrócić do pełnego, spokojnego życia.
Jeśli chodzi o charakter strategiczny, to wciąż podkreślam, że jeśli mówimy o jakimś rodzaju oporu, to oczywiście każdy naród musi mieć swoich bohaterów. A ludzie, którzy żyją dzisiaj, którzy doświadczają niesprawiedliwości, muszą zrozumieć, że ludzie nie zapomną o nich później. Wtedy, kiedy zdecydują się ryzykować swoje życie i zdrowie, aby powstrzymać przestępczą działalność tego czy innego podmiotu. Dlatego ważne jest dla mnie, aby białoruscy ochotnicy otrzymali status. Niech będzie on bez dopłat, bez niczego. Niech będzie to status formalny, ale niech go otrzymają. Co więcej, ważne jest dla mnie również, aby inni cudzoziemcy, przede wszystkim na terytorium Litwy, których znam, byłych ochotników Sił Zbrojnych Ukrainy, również otrzymali status w swoim kraju. W pełni popieram ich w tych staraniach, bo to ważne. To przykład dla społeczeństwa, że nie zostaniecie zapomniani później. W przeciwnym razie kończy się to tak: „dobrze, walczyliście, a potem sami sobie radźcie”.
Nie chodzi tylko o wsparcie, ale o oddanie hołdu temu ryzyku, tym stratom, w tym rodzinom ofiar, tym, którzy stracili zdrowie, i temu, co chłopcy i dziewczęta oddali, walcząc w istocie o wolność Białorusi.
Posłuchaj całego wywiadu na białoruskiej stronie racyja.com.

Aleksander Kłaczko
Jak wesprzeć organizację charytatywną „Kuś”:
Stripe: https://donate.stripe.com/7sY28s4mf6rR6VK1la3Nm08
Przelew bankowy (Swedbank):
Savanorių organizacija KUS
IBAN: LT187300010194780291
SWIFT/BIC: HABALT22
Paskirtis: Parama
Tatiana Smotkina/Białoruskie Radio Racyja
